Od dominacji do solidarności. Przyczyny, skutki i drogi wyjścia z katastrofy ekologicznej.

rys. Asia Bordowa

Kryzys klimatyczno-ekologiczny postępuje w zawrotnym tempie – każdy tydzień przynosi nowe doniesienia naukowe na temat gwałtownego pogarszania się jakości środowiska, w którym żyjemy. Klimat Ziemi, w tym średnia roczna temperatura i poziom mórz, od zawsze podlegał ewolucji. Jednak w ciągu ostatnich dwóch stuleci głównym czynnikiem kształtującym jego zmiany stała się działalność gospodarcza człowieka, a w szczególności jej trzy filary: wydobycie i spalanie paliw kopalnych, wycinka lasów oraz przemysłowa hodowla zwierząt. Temperatura Ziemi gwałtownie rośnie (od początku epoki przemysłowej średnio wzrosła już o ponad 1 stopień Celsjusza), niosąc za sobą fale upałów, susze, podnoszenie się poziomu mórz i oceanów, a także nasilenie gwałtownych zjawisk takich jak burze, powodzie, wichury, pożary czy nagłe uderzenia mrozu. W opublikowanym pod koniec ubiegłego roku artykule-apelu Ostrzeżenie naukowców_czyń z całego świata o krytycznym stanie klimatu (ang. World Scientists’ Warning of a Climate Emergency), podpisanym przez ponad 11 tysięcy naukowczyń i naukowców ze 153 państw, czytamy m.in.

„Deklarujemy jasno i jednoznacznie, że planeta Ziemia stoi w obliczu zagrożenia klimatycznego. […] Kryzys klimatyczny […] postępuje szybciej, niż większość naukowców przypuszczała, i jest bardziej niebezpieczny, niż oczekiwano, zagrażając losom ludzkości”.(1)

Oceany, pochłaniające produkowany przy spalaniu paliw kopalnych CO2, ulegają zakwaszeniu – od początku XX wieku ich kwasowość wzrosła o 30% i proces ten zachodzi coraz szybciej, grożąc m.in. zagładą raf koralowych (przy aktualnych trendach możemy utracić je całkowicie około połowy obecnego stulecia) oraz fitoplanktonu, stanowiącego podstawę oceanicznego łańcucha pokarmowego (2). Na lądach, w wodach słodkich, w morzach i oceanach trwa niszczenie siedlisk przyrodniczych (zajmowanych na potrzeby przemysłu, produkcji żywności, transportu czy mieszkalnictwa), intensywna eksploatacja populacji zwierząt i roślin (połowy, polowania, wycinki), eskalacja zanieczyszczeń (przemysłowych, rolniczych i komunalnych) oraz inwazje gatunków obcych, zawleczonych przez człowieka z innych części globu. Kombinacja tych czynników skutkuje globalnym wielkim wymieraniem gatunków i rozpadem ekosystemów. Według wydanego w ubiegłym roku specjalnego raportu Międzyrządowej Platformy ds. Różnorodności Biologicznej i Usług Ekosystemowych (ang. Intergovernmental Science-Policy Platform on Biodiversity and Ecosystem Services, IPBES), działającej z ramienia ONZ, tempo wymierania gatunków jest obecnie od kilkudziesięciu do kilkuset razy wyższe niż średnia z ostatnich 10 mln lat – i przyspiesza. Przewodniczący IPBES, Robert Watson, mówi:

„Jako ludzkość podkopujemy fundamenty, na których opiera się nasza gospodarka, środki do życia, bezpieczeństwo żywnościowe, zdrowie i jakość życia”.(3)

rys. Asia Bordowa

Zetnijmy las, niech wzrośnie PKB

Od 1800 roku nastąpił sześciokrotny wzrost liczby ludności oraz pięćdziesięciokrotny wzrost światowej gospodarki. Jak czytamy na stronie Nauka o Klimacie: „Ok. 83% powierzchni lądów jest pod bezpośrednim wpływem człowieka. Całkowicie panujemy nad 36% powierzchni biologicznie produktywnej (Krausman i in., 2013). Połowę światowego przepływu słodkiej wody pozyskuje się do użytku przez ludzi. Przemysł przekształca do form aktywnych więcej azotu niż wszystkie zjawiska naturalne. Procesy przemysłowe i rolnicze powodują nieustanne gromadzenie w atmosferze trwałych gazów cieplarnianych, których koncentracje już teraz osiągają poziomy niespotykane od co najmniej 800 000 lat, a być może nawet o wiele dłużej (Jozuel i in., 2007), nawet od kilkunastu milionów lat” (4).

Jednakże, jak zauważa Jason W. Moore, pojęcie antropocenu, przyjęte dla podkreślenia bezprecedensowych zmian wywołanych działalnością człowieka, może zaciemnić fakt, że to nie abstrakcyjnie pojęta „ludzkość” doprowadziła do dzisiejszej katastrofy, ale pewna specyficzna, wyrastająca w konkretnych historycznych i geopolitycznych warunkach organizacja ekonomiczno-polityczno-kulturowa, znana powszechnie pod nazwą kapitalizmu. Dlatego Moore proponuje mówić o „kapitałocenie” i „kapitałogenicznych” zmianach klimatu. Kapitalizm, którego początki Moore lokuje w epoce odkryć geograficznych i podbojów kolonialnych, na niespotykaną wcześniej skalę rozwinął i zintensyfikował mechanizmy zawłaszczania środowiska naturalnego, jak również określonych grup ludzi. „Natura” w systemie kapitalistycznym stała się nie tylko ideą, ale też „przestrzenną i kulturową rzeczywistością, w której uwięziono i poddano nadzorowi kobiety, skolonizowane ludy i pozaludzkie sieci życia” (5). Wg Moore’a kapitalizm dla swojego funkcjonowania potrzebuje tanich zasobów – w tym  eksploatowanej do granic „taniej” natury (będącej źródłem surowców oraz składowiskiem odpadów, gazów cieplarnianych etc.), taniej pracy (mieszkanek i mieszkańców państw kolonizowanych, niewolnic_ków, chłopek_ów pańszczyźnianych, kobiet wykonujących nieodpłatną pracę w domu, migrantek_ów i prekariuszek_y gotowych do podjęcia pracy na każdych warunkach) i taniej troski (zlikwidowania darmowych usług publicznych i przerzucenia obowiązków opieki np. na kobiety i emerytki_ów).

Aby istnieć, kapitalizm musi też rosnąć – konieczna jest ciągła akumulacja kapitału, nieustanny wzrost gospodarczy, a więc dalsza i dalsza eksploatacja zasobów. Miarą zysku jest przepływ pieniędzy, bez względu na koszty społeczne i środowiskowe. Gdy wycina się las, PKB idzie w górę – trzeba kupować maszyny i opał, pracownice_y wydają swoje pensje w sklepach, deski idą na sprzedaż (nawet uczestniczki i uczestnicy blokad płacą za wydruk ulotek, bilety, pomoc prawną etc.).  Las, w którym drzewa i inne organizmy rosną i umierają naturalnie, nieeksploatowany, do PKB się nie przykłada. „W kapitalizmie liczy się wyłącznie akumulacja, a Ziemia i jej mieszkańcy nie liczą się w ogóle. Wartość jest wytwarzana dzięki wyzyskowi osób pracujących, a zarazem wytwarzanie wartości wymaga nieustannej eksploatacji zasobów naturalnych, które kapitał dostaje od środowiska gratis”, podsumowuje John Bellamy Foster w wywiadzie dla magazynu Truthout (6).

W modelach teoretycznych wzrost może trwać w nieskończoność, ponieważ model, z definicji, jest bytem abstrakcyjnym, a więc nie podlega ograniczeniom narzucanym przez prawa fizyki. O założeniach i ograniczeniach modelu decyduje jego autor_ka. Nad rzeczywistością nie mamy takiej władzy jak nad abstrakcjami – prawa fizyki obowiązują nieubłaganie i nieograniczony wzrost gospodarki na planecie o skończonych zasobach (7) musi prędzej czy później zakończyć się upadkiem, podobnie jak wzrastający nowotwór, jeśli nie zostanie zatrzymany, ostatecznie prowadzi do śmierci organizmu i ginie razem z nim.

W opublikowanym w 2000 roku eseju Większe dobro ogółu Arundhati Roy opisuje, w jaki sposób rozrósł się sprzeciw mieszkanek i mieszkańców Doliny Narmady: „[…] trwająca ponad dziesięć ostatnich lat walka przeciw tamie Sardar Sarovar zaczęła być czymś o wiele więcej niż tylko walką o jedną rzekę. […] Z walki o los rzecznej doliny zmieniła się w rozbudzenie wątpliwości co do systemu politycznego. Teraz chodzi o naturę naszej demokracji. Kto jest właścicielem tej ziemi? Lasów? Ryb?” (8). Możemy domagać się od władz wprowadzania rozwiązań służących ograniczaniu negatywnego wpływu wielkiego przemysłu na środowisko naturalne, ale bez zmiany systemu gospodarczego niewiele osiągniemy.

Rasizm środowiskowy

Kryzys ma wymiar globalny i zagraża ludziom na całej planecie. Te zagrożenia nie rozkładają się jednak równomiernie. Niektóre grupy są narażone bardziej niż inne, a wpływ na to ma między innymi miejsce zamieszkania, przynależność etniczna, położenie ekonomiczne oraz, oczywiście, płeć. 

Jeszcze zanim kryzys klimatyczno-ekologiczny stał się przedmiotem globalnej debaty, zaczęła rosnąć świadomość niesprawiedliwej dystrybucji kosztów środowiskowych między różnymi grupami społecznymi, państwami i regionami. Od końca lat 70. w wielu miejscach świata zaczęły wybuchać protesty przeciwko obciążeniom takim jak: składowanie toksycznych odpadów w okolicach domostw, zatrucie wody przez ośrodki przemysłowe, rabunkowa działalność międzynarodowych korporacji paliwowych, wylesianie i inne formy przemysłowej dewastacji środowiska naturalnego, wpływające destrukcyjnie również na jakość życia lokalnych społeczności. Te rozproszone przedsięwzięcia określono zbiorczym mianem ruchów na rzecz sprawiedliwości środowiskowej (environmental justice). Najbardziej narażeni na negatywne oddziaływanie wielkiego przemysłu okazywali się na ogół przedstawicielki_le grup wykluczonych ekonomicznie i społecznie, mieszkańcy robotniczych dzielnic, mniejszości etniczne, ludność rdzenna. Dyskryminację doświadczaną przez te grupy określa się więc często jako rasizm środowiskowy (environmental racism), a ruchy sprzeciwu wobec niej – jako ekologizm biednych lub ekologizm klasy pracującej (environmentalism of the poor/working class environmentalism) (9). Jednym z najbardziej emblematycznych protestów tego typu w ostatnich latach były działania przeciwko budowie rurociągu Dakota Access Pipeline, niosącej  za sobą nie tylko zagrożenia ekologiczne, ale również naruszenie świętych terenów rdzennych narodów (rezerwat Standing Rock). 

Obciążenia środowiska wynikające, między innymi, z działalności międzynarodowych korporacji rozkładają się też nierównomiernie w skali globalnej, w większej mierze obciążając państwa tzw. globalnego Południa. Tam również osoby działające na rzecz sprawiedliwości środowiskowej są znacznie bardziej narażone na niebezpieczeństwo. Według  raportu organizacji Global Witness, w latach 2002-2017 zostało zamordowanych co najmniej 1500 osób zaangażowanych w walkę o ochronę środowiska. (10)

Kryzys klimatyczny uderza z większą siłą w grupy bardziej wrażliwe: uboższe, o ograniczonej mobilności, bezpośrednio zależne od lokalnych zasobów naturalnych. Tereny osłabione nadmierną eksploatacją ekosystemów są mniej odporne na zmiany klimatyczne, na przykład: wycinanie lasów namorzynowych osłabia linie brzegowe, narażając je w czasie huraganów na zalewanie i niszczenie coraz większych obszarów lądu (11); w Indonezji trudne do opanowania pożary związane są z przekształceniami krajobrazu na potrzeby produkcji m.in. oleju palmowego (12). Susza, brak dostępu do wody pitnej, prowadzący do głodu nieurodzaj najciężej doświadczają społeczności zamieszkujące tereny niegdyś skolonizowane. Państwa te, mimo formalnego odzyskania niepodległości, wciąż pozostają w sieci postkolonialnej zależności z globalną Północą, a ponadto uwikłane są w różne lokalne konflikty zbrojne, będące często pokłosiem kolonialnej polityki lub współczesnej rywalizacji o zasoby naturalne. Dlatego w sytuacji kryzysu humanitarnego nie są w stanie zapewnić wystarczającej pomocy swoim obywatelkom i obywatelom. Klęski naturalne zmuszają ludzi do opuszczania domostw i stoją u źródeł migracji klimatycznych (13).

Dlatego dziś coraz częściej mówi się o sprawiedliwości klimatycznej: żądaniach, aby aktorzy odpowiedzialni za najbardziej destrukcyjne dla środowiska i klimatu działania nie tylko zaprzestali działalności, ale też – ponieśli koszty wyrządzonych szkód i łagodzenia skutków trwającej już zmiany klimatu. 

Wojny klimatyczne

W styczniu świat z uwagą śledził wzrost napięcia  między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Kilka miesięcy wcześniej tureckie wojska, przy akceptacji USA, dokonały ataku na Rożawę – kurdyjską autonomię opartą na równouprawnieniu kobiet, trosce o środowisko, zasadach municypalizmu i kooperatywizmu (14), najbardziej znany spośród rewolucyjnych projektów społecznych powstających na terenie Syrii (15). Konflikty militarne i polityczne wywołane kryzysem klimatycznym trwają od lat. USA angażuje się w wojny w znacznej mierze służące obronie dostępu korporacji do paliw (m.in. wojna w Iraku w 1991roku, współcześnie wsparcie dla Arabii Saudyjskiej), setki amerykańskich baz wojskowych usytuowanych jest w regionach bogatych w zasoby i przy strategicznych szlakach transportowych. Masowe migracje wywołane katastrofą ekologiczną są jedną z przyczyn wojen w rejonie Afryki Subsaharyjskiej.  Do wybuchu antyreżimowych protestów w Syrii, wywołanych skrajnie neoliberalnymi, antyagrarnymi reformami Baszszara al-Assada, przyczyniła się prawdopodobnie ciężka susza w niektórych regionach państwa. Można prognozować, że konflikty militarne w miejscach najbardziej narażonych na zmiany klimatyczne będą coraz częstsze – poza wymienionymi powyżej także w południowej, centralnej i południowo-wschodniej Azji (16). Różnorodne scenariusze „wojen klimatycznych” opisuje Harald Welzer w książce, z której zaczerpnęłyśmy tytuł tego podrozdziału, wymieniając między innymi wojny o dostęp do wody, wojny o zasięg terytorialny państw między którymi zaciera się granica wraz z wysychaniem akwenów wodnych (jako przykład autor podaje jezioro Czad i jezioro Aralskie) czy wojny o złoża surowców odsłaniane przez topniejące lodowce (17).

Kryzys klimatyczny nie tylko wywołuje konflikty zbrojne – same wojny niszczą środowisko w sposób trudny do wyobrażenia. Niekiedy poziom skażenia gleb i wyniszczenia ekosystemów jest tak wysoki, że – jak we francuskiej Czerwonej Strefie (18) – upływają dziesięciolecia, zanim wróci tam życie. Czasem dewastacja środowiska jest nie tylko efektem ubocznym działań wojennych, lecz celową strategią, czego doskonałym przykładem są działania Izraela na Zachodnim Brzegu. Okupowane terytoria palestyńskie są eksploatowane bez umiaru oraz zamieniane w wysypisko śmieci. W trakcie izraelskich ataków wojskowych w Strefie Gazy w latach 2008-2014 celem bombardowań były oczyszczanie ścieków i instalacje energetyczne – 97% słodkiej wody w Gazie jest zanieczyszczone solą fizjologiczną i ściekami, więc nie nadaje się do spożycia przez ludzi. Kampania bombowa Arabii Saudyjskiej w Jemenie spowodowała katastrofę środowiskową i humanitarną, każdego dnia cholerą zaraża się tam 2000 osób. Toksyny środowiskowe, w tym zubożony uran, pozostałe po inwazji USA na Irak w 2003 roku powodują u dzieci mieszkających w pobliżu amerykańskich baz zwiększenie ryzyka chorób – m.in. wad serca, raka, białaczki i brakujących lub zdeformowanych kończyn (19). Do tego trzeba dodać zanieczyszczenia spowodowane przez sam przemysł zbrojeniowy, który należy do największych trucicieli na świecie – amerykańskie wojsko mieści się w pierwszej pięćdziesiątce producentów gazów cieplarnianych na świecie, emituje ich więcej niż np. cała Norwegia (20).

W obliczu kryzysu klimatycznego coraz powszechniejsza staje się militaryzacja różnych obszarów życia społecznego. Militarna metaforyka przenika do języka publicznego, wprowadzenie klimatycznego stanu wyjątkowego staje się coraz popularniejszą strategią, podejmowaną przez lokalne władze w różnych częściach świata, a do radzenia sobie ze skutkami kataklizmów mobilizowane są armie. Sama walka z kryzysem klimatycznym zaczyna coraz bardziej przypominać działania na froncie. Aktywiści i aktywistki działające w obszarze sprawiedliwości klimatycznej coraz częściej padają ofiarami morderstw i przemocy (21), a międzynarodowe koncerny z branży wydobywczej w obronie swoich interesów są gotowe do korzystania z usług paramilitarnych ugrupowań. Dewastacja środowiska naturalnego przez te przedsiębiorstwa jest z kolei coraz częściej postrzegana w kategoriach ekobójstwa.

Znów za kryzys płacą kobiety

Jak już napisałyśmy, zmiany klimatu w pierwszej kolejności dotykają grup gorzej usytuowanych społecznie i ekonomicznie. Czyli w przeważającej liczbie kobiet: to na nich bowiem w wielu społecznościach spoczywa główny ciężar uprawy roli i wytwarzania żywności, to one mają mniejszą możliwość ucieczki w sytuacji kataklizmu, to one wreszcie stanowią większość światowej populacji żyjącej poniżej progu ubóstwa (22). W czasie kryzysu klimatycznego, „jak w przypadku większości katastrof, kobiety i dziewczynki ponoszą największe koszty” (23). Dodajmy, że chodzi przede wszystkim o mieszkanki państw globalnego Południa, przedstawicielki mniejszości etnicznych, ludności rdzennej i grup nieuprzywilejowanych ekonomicznie. To one już teraz boleśnie doświadczają konsekwencji antropogenicznych zmian klimatu, jako pierwsze stawiają czoła groźbie głodu, zniszczeniom upraw i domostw. To one stanowią aż 80% osób uchodźczych zmuszonych do migracji w wyniku zmian klimatycznych. Towarzyszące kryzysowi klimatycznemu niepokoje społeczne, konflikty zbrojne i regularne wojny dodatkowo zwiększają narażenie kobiet na przemoc. Badania pokazują, że kryzys klimatyczny staje się katalizatorem wzrostu różnych form przemocy domowej. Działania militarne i przymusowe migracje zwiększają ryzyko przemocy seksualnej: doświadczyła jej aż jedna piąta kobiet przebywających w obozach dla osób uchodźczych (24). Strukturalne wykluczenie kobiet, utrudniające dostęp do różnych dóbr począwszy od edukacji, na uczestnictwie w instytucjach władzy kończąc („im wyżej, tym mniej kobiet” – jak podsumowała kenijska aktywistka, laureatka pokojowej Nagrody NoblaWangari Maathai), ogranicza z kolei ich możliwość współkształtowania lokalnych i globalnych polityk dotyczących zmiany klimatu. To zaś nie tylko utrudnia kobietom walkę o własne prawa i bezpieczeństwo, ale też osłabia same te polityki, pozbawiając je cennych zasobów wiedzy i doświadczenia.

W tym momencie warto uruchomić ekofeministyczną perspektywę. Przedstawicielki ekofeminizmu już w latach 80. wskazywały na nierozerwalne związki zachodzące między eksploatacją planety, systemem kapitalistycznym i opresją, jakiej poddane są kobiety. Z ich perspektywy ochrona środowiska w oczywisty sposób wiąże się z walką z patriarchatem, bo właśnie patriarchalny, hierarchiczny porządek, zakorzeniony w systemie binarnych opozycji, stanowił ich zdaniem ramy dla rozwoju logiki kapitalizmu, a zatem również źródło współczesnego kryzysu ekologicznego. W dualistycznie skonstruowanej rzeczywistości społecznej kobieta i natura znalazły się w tym samym, waloryzowanym ujemnie zbiorze. Jak pisze Greta Gaard „feminizowanie” statusu natury, zwierząt, oraz różnych grup ludzi (czy będą to kobiety, dzieci, rolniczki_y czy niewolnice_y) sprzyjało legitymizacji ich podrzędnej pozycji społecznej, podporządkowanej dominacji uprzywilejowanej grupy mężczyzn (25).

Ze względu na to, że niektóre reprezentantki nurtu ekofeministycznego miały tendencję do esencjalistycznego ujmowania relacji między kobietami i naturą, podkreślającego rzekomą duchową i mistyczną więź kobiet z „matką-Ziemią”, cały – u swych źródeł znacznie bardziej różnorodny – nurt ekofeminizmu został z czasem zmarginalizowany w dyskusjach akademickich i środowiskach aktywistycznych. Jak wskazuje Gaard, zarzucano też ekofeminizmowi, że „stał się tak holistyczny, że tym samym pozbawił się znaczenia” (26). Dziś to całościowe ujęcie okazuje się niezwykle aktualnie i przenikliwe. Badanie form relacji między różnymi istotami żywymi (ludzkimi i pozaludzkimi) i ekosystemami, zwłaszcza zaś namysł nad towarzyszącymi im formami opresji i dominacji, pozwala odsłonić złożony system współzależności oraz intersekcjonalny charakter mechanizmów dyskryminacji. Tłumaczy też, dlaczego koszty eksploatacji środowiska rozkładają się tak niesprawiedliwie.

rys. Andrzej Lewkowicz

Jeśli przychodzisz, ponieważ twoje wyzwolenie jest powiązane z moim, działajmy razem

Nakręcony niedawno film dokumentalny, poświęcony strajkom studenckim w RPA Everything must fall [Wszystko musi upaść] (reż. Rehad Dehai, 2018) otwiera lista haseł: kapitalizm musi upaść, patriarchat musi upaść, rasizm musi upaść, homofobia musi upaść. Nie traktujmy ich jedynie jako chwytliwych sloganów. Te formy dominacji i przemocy, zidentyfikowane przez wiele badaczek i wielu badaczy, reprezentujących różne nurty – od ekofeminizmu po geografię krytyczną – naprawdę muszą upaść, jeżeli chcemy mieć szansę przynajmniej załagodzić skutki kryzysu klimatyczno-ekologicznego.

Wartością ekofeminizmu jest nie tylko diagnoza źródeł współczesnych problemów, ale też obiecujące propozycje alternatywnych form życia społecznego. Jak pisze Magdalena Gałkiewicz w tekście Czy ekofeminizm uratuje świat? „ekofeminizm musi być i jest praktyczny. To obszerny zestaw konkretnych wartości, zachowań i postaw, praktyk, które jeżeli zostaną przejęte przez większość społeczeństwa, doprowadzą do przebudowy świata, jaki znamy, na świat bardziej sprawiedliwy i równościowy. I może, jeżeli będziemy dostatecznie mądrzy jako społeczeństwo i poddamy się tej transformacji bez opierania – ekofeminizm uratuje nas przed czołowym zderzeniem, w którego kierunku pędzimy?” (27). 

Na poziomie najbliższym kwestiom związanym z klimatem i środowiskiem naturalnym ważnym wkładem ekofeminizmu jest sięganie po doświadczenia aktywistek działających od dziesięcioleci na rzecz sprawiedliwości klimatycznej i środowiskowej, często będących też przedstawicielkami rdzennych i lokalnych społeczności. Wezwanie, aby docenić i uznać za cenne i niezastąpione źródło zasoby wiedzy lokalnej, zakorzenionej w miejscowych tradycjach, płynącej z bezpośredniego kontaktu ze zmieniającym się środowiskiem, ucieleśnionej w praktyce, wytwarzanej i przekazywanej na inne sposoby niż w systemach zachodnich, znalazło na szczęście oddźwięk w wielkich  międzynarodowych komitetach i organizacjach (28). Niektóre z nich wskazują ponadto wprost na kobiety jako efektywne uczestniczki działań mających na celu łagodzenie i adaptowanie się do skutków zmian klimatu. Istotną rolę odgrywa tu także przekaz międzypokoleniowy oraz udział w tym procesie starszych, doświadczonych kobiet. Te ekofeministki, które wywodzą się z grup uprzywilejowanych (np. pod względem miejsca zamieszkania, statusu ekonomicznego czy koloru skóry) mówią więc de facto:  słuchajcie przede wszystkim tych, które są prawdziwymi ekspertkami — tych, które mieszkają w miejscach najbardziej dotkniętym kryzysem, w miejscach, w których toczy się prawdziwa walka. Tym, co musi upaść, by dokonały się prawdziwe zmiany, jest też imperializm, a imperializm to nie tylko polityka zagraniczna światowych potęg (jak USA, Rosja, czy Chiny) i wszystkich wspierających je państw, ale też ten moment, gdy uprzywilejowani słuchają tylko siebie samych. Rażącym przykładem takiego zawężenia perspektywy była relacja Associated Press z konferencji prasowej młodych aktywistek i aktywistów podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Ze zdjęcia z konferencji usunięto Vanessę Nekate, aktywistkę z Ugandy, pozostawiając na nim tylko białe działaczki. Nekate nie wymieniono też na liście uczestniczek, żadna z jej wypowiedzi podczas konferencji pasowej nie została zacytowana. Jest to symbol szerszego problemu. „Aktywizm środowiskowy jest ujmowany jako wpływ Europy na świat, nie odwrotnie. Przyzwyczailiśmy się, że nasza perspektywa jest wykluczana” (29), podsumowała Nekate. Tą krytyką warto objąć też ruch klimatyczny od wewnątrz — jak zauważa kurdyjska socjolożka i aktywistka, Dilar Dirik, krytycyzm i autokrytycyzm to „efektywne i etyczne mechanizmy, których potrzebujemy, by rozwijać samych siebie, innych, i grupę. Krytyka nie ma na celu krzywdzenia, ale opiera się na empatii, szczerości i  rozwiązywaniu problemów” (30). Wszystkie działania podejmowane w ramach walki z kryzysem klimatycznym są bardzo ważne i często wiążą się z wielkimi wyzwaniami. Nie umniejszajmy wysiłków osób takich jak Greta Thunberg, która stała się obiektem krytyki, nienawiści i ataków z wielu stron. Jednocześnie, jak pisze nigeryjska pisarka i publicystka Chika Unigwe, „młodzi ludzie z globalnego południa zajmowali się kryzysem klimatycznym od lat i też powinni być uhonorowani” (31, po czym wymienia działaczki takie jak Ridhima Pandey i Aditya Mukarjii z Indii, Kaluki Paul Mutuku z Kenii, Nina Gualinga z ekwadorskiej Amazonii, Autumn Peltier z ludności Anishinaabe z Kanady i Leah Namugerwa z Ugandy.

Refleksja feministyczna dostarczyć może cennego impulsu do przebudowy całości relacji międzyludzkich, na których opieramy funkcjonowanie naszych społeczeństw. Taką definicję feminizmu zaproponowała niedawno Tereza Stejskalová w artykule Proč jsem feministkou? (Dlaczego jestem feministką?) i warto przywołać ją w całości:

„Feminizm nie spogląda na świat z pozycji osoby zdrowej, uzdolnionej, niezależnej, asertywnej i pewnej siebie. Wielką część naszego życia spędzamy w zależności od innych: jako dzieci, kiedy jesteśmy chorzy lub starzy, a także, kiedy sami musimy lub chcemy troszczyć się o nasze dzieci, rodziców i dziadków, przez co stajemy się powolni, mało elastyczni i podatni na zranienie. Feminizm patrzy na świat z perspektywy ludzkiej kruchości, a nie dokonań kogoś wyjątkowego. Dostrzega nierówności w punkcie wyjścia i najróżniejsze przeszkody, które niektóre wyjątkowo uzdolnione osoby mogą pokonać bez względu na warunki, ale które dla większości z nas są decydujące – czy chodzi o środowisko, w którym dorastaliśmy, kolor skóry czy płeć. Feminizm odmawia dyskutowania o tym, z kim byśmy chcieli żyć w społeczeństwie, ale pyta, jak moglibyśmy żyć razem, aby każda, najbardziej krucha i podatna na zranienie istota mogła wieść godne życie. Feminizm odrzuca logikę zwycięstwa najsilniejszego, ale poszukuje dróg, jak budować wspólne platformy na przekór podziałom, które wydają się nie do pokonania” (32).

Kryzys środowiskowy w sposób szczególny konfrontuje nas z kruchością – życia ludzkiego, innych istot, całych ekosystemów i biosfery. Ustawienie tej kruchości i podatności na zranienie w centrum naszej refleksji, dostrzeżenie w niej nieodłącznego elementu kondycji ludzkiej, ale też innych otaczających nas gatunków, może stanowić punkt wyjścia dla tworzenia nowych form relacji, nowych sposobów działania w świecie i rozumienia tego, czym jest społeczeństwo. Jednocześnie, kryzys konfrontuje nas nie tylko z kruchością, ale też niezwykłą wytrwałością, odpornością i siłą, tkwiącymi również w najbardziej kruchych i podatnych na zranienie istotach. W tysiącach miejsc na świecie miliony ludzi, zwłaszcza przedstawicielki_le ludności rdzennej i inne grupy od wieków systemowo pozbawiane sprawczości – podejmują walkę o klimat, o przyrodę, o przyszłość, o godne życie własne i cudze – stawiając opór planetarnej niszczarce, którą stał się dominujący obecnie system ekonomiczno-polityczno-kulturowy. Z tej fali przebudzenia i aktywności wyrasta nadzieja: na to, by na miejsce skompromitowanych form działania – opartych na przemocy, dominacji, wyzysku i zagarnianiu dla siebie – wprowadzić to, co jest naszą prawdziwą siłą: troskę, opiekę, wspólnotowość i solidarność. Lilly Watson, członkini społeczności Murri z Australii, przypomina hasło aborygeńskich aktywistów z lat siedemdziesiątych:

„Jeśli przychodzisz tutaj, by mi pomóc, tracisz czas. Ale jeśli przychodzisz, ponieważ twoje wyzwolenie jest powiązane z moim, działajmy razem” (33).

dr hab. Zofia Prokop – biolożka ewolucyjna, pracuje w Instytucie Nauk o Środowisku na Wydziale Biologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, jest pełnomocniczką Dziekana ds. kryzysu ekologiczno-klimatycznego. Aktywistka, współzałożycielka ruchów Nauka dla Przyrody i Akcja Ratunkowa dla Krakowa.

Weronika Parfianowicz – pracuje w Instytucie Kultury Polskiej UW, członkini zespołu UW dla Klimatu, współorganizatorka cyklu dyskusji “Przed końcem” poświęconych kryzysowi klimatyczno-kologicznemu

Zofia Nawrocka członkini Porozumienia Kobiet 8 Marca

Przypisy:

(1) Ripple, W. J., Wolf, C., Newsome, T. M., Barnard, P., & Moomaw, W. R. (2019). World scientists’ warning of a climate emergency. BioScience.

(2)  https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-wzrost-emisji-co2-nie-ma-wplywu-na-oceany-15

(3)  https://naukadlaprzyrody.pl/2019/08/20/musimy-zmienic-nasz-sposob-zycia-na-ziemi-alarmuje-raport-specjalny-onz/

(4)  https://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-zwierzeta-i-rosliny-przystosuja-sie-do-zmiany-klimatu-9

(5) Jason W. Moore, The Capitalocene and Planetary Justice, „Maize” 2019, nr 6, źródło:  https://jasonwmoore.com/wp-content/uploads/2019/07/Moore-The-Capitalocene-and-Planetary-Justice-2019-Maize.pdf , s. 53

(6) Zmiana klimatu? Nie, zmiana systemu!  https://krytykapolityczna.pl/swiat/jak-kapitalizm-ceni-nature-poluchroniou/

(7) “Ktokolwiek wierzy w nieskończony wzrost czegokolwiek fizycznego na fizycznie ograniczonej planecie, musi być albo szaleńcem, albo ekonomistą” Kenneth Boulding

(8) Roy Arundhati, Algebra globalnej sprawiedliwości, wyd. Zysk i S-ka Wydawnictwo, 2005, str. 51

(9) Por. Joan Martinez-Alier, Leah Temper, Daniela Del Bene & Arnim Scheidel, Is there a global environmental justice movement?, „The Journal of Peasant Studies” 2016.

(10) Jonathan Watts, Environmental activist murders double in 15 years, „Guardian” 5.08.2019, źródło:  https://www.theguardian.com/environment/2019/aug/05/environmental-activist-murders-double?fbclid=IwAR0Hq_qHJnPxuJku1A3780psQRaZKiaB1HOdpLelDO285mPlRP77rUk1H9w

(11)  https://theconversation.com/as-communities-rebuild-after-hurricanes-study-shows-wetlands-can-significantly-reduce-property-damage-83935

(12)  https://news.mongabay.com/2019/12/indonesia-fires-forest-burning-land/

(13)  https://www.internal-displacement.org/global-report/grid2019/

(14)  https://makerojavagreenagain.org/2019/10/09/facing-the-war-in-northern-syria-a-statement-from-make-rojava-green-again/?fbclid=IwAR2tW7N0kabSAV3chjvjkgbzSxnP9DUoR0nFCNZ6BfFc76WfXMUpltgVSeE

(15) Inne, mniej znane rewolucyjne projekty społeczne w Syrii, oparte o solidarność społeczną, wolność, wspólnotowość i równouprawnienie, są opisane m.in. w książce “Burning Country: Syrians in Revolution and War”, aut. Robin Yassin-Kassab, Leila al-Shami, wyd. Pluto Press, 2016.

(16)  https://fpif.org/10-ways-that-the-climate-crisis-and-militarism-are-intertwined/?emci=d7189615-45e5-e911-b5e9-2818784d6d68&emdi=65407790-c4e5-e911-b5e9-2818784d6d68&ceid=4018186&fbclid=IwAR0xQhdWI8bBPk4-UvpS09v3yPF0lv1y0UxDwr7qaaOYr2hVp7wcy4zplfg

(17) Welzer Harald, Wojny klimatyczne. Za co będziemy zabijać w XXI wieku?, wyd. Krytyka Polityczna, Warszawa 2010, str.113

(18) Obszar o wielkości 120 000 hektarów w północno-wschodniej Francji zdewastowany podczas I W. Ś.

(19) i (20)  https://fpif.org/10-ways-that-the-climate-crisis-and-militarism-are-intertwined/?emci=d7189615-45e5-e911-b5e9-2818784d6d68&emdi=65407790-c4e5-e911-b5e9-2818784d6d68&ceid=4018186&fbclid=IwAR279Hocd1nC_gcxodVhUhTBptBFQwM3gQU2W8mwnWw7E0UXU7BBncQvwBk

(21)  https://www.theguardian.com/environment/2019/aug/05/environmental-activist-murders-double?fbclid=IwAR2YfrygxbLlYQwG9mhEdUJRdJ1NTofI7PjpnhXDNJ90H_CyS_s85n6nDVs

(22) Zob. np. Women, Gender Equality and Climate Change, źródło:  https://www.un.org/womenwatch/feature/climate_change/factsheet.html , Introduction to Gender and Climate Change, https://unfccc.int/gender

(23) Climate Change Increases the Risk of Violence Against Women, źródło:  https://unfccc.int/news/climate-change-increases-the-risk-of-violence-against-women

(24) Tamże.

(25) Greta Gaard, Ecofeminism Revisited: Rejecting Essentialism and Re-Placing Species in a Material Feminist Environmentalism, „Feminist Formations” 2011, nr 23.

(26) Greta Gaard, dz. cyt., s. 34.

(27) Magdalena Gałkiewicz, Czy ekofeminizm uratuje świat?, „Zielone wiadomości” 11.10.2019,  https://zielonewiadomosci.pl/tematy/ekologia/czy-ekofeminizm-uratuje-swiat/

(28)  https://ipbes.net/news/Media-Release-Global-Assessment

(29)  https://www.theguardian.com/world/2020/jan/29/vanessa-nakate-interview-climate-activism-cropped-photo-davos?fbclid=IwAR3gHnw1sgIxPV00xOro6TVEmYd-hbf9KAska6rMlqAwloZ9L07fQPpx9_I

(30)  https://www.anarchistagency.com/critical-voices/dilar-dirik-challenging-privilege-on-solidarity-and-self-reflection/

(31)  https://www.theguardian.com/commentisfree/2019/oct/05/greta-thunberg-developing-world-activists?fbclid=IwAR3V1jSNIGBv-BbMqx6hCH1csvFBlTSm4_KIfFc6EVrXLcZTXHnDrVc3ZOs

(32) Tereza Stejskalová, Proč jsem feministkou?, „A2larm” 25.03.2019,  https://a2larm.cz/2019/03/proc-jsem-feministkou/

(33)  https://en.wikipedia.org/wiki/Lilla_Watson